„Idź, i nie daj się złamać
Już nigdy nie przestawaj, idź
Bądź niepokonana,
Utkana dla nas cienka nić,
Po której stąpamy,
Pod nami przeciwności tłum.
Idź dalej przed siebie
I nie spoglądaj w dół.”
Już nigdy nie przestawaj, idź
Bądź niepokonana,
Utkana dla nas cienka nić,
Po której stąpamy,
Pod nami przeciwności tłum.
Idź dalej przed siebie
I nie spoglądaj w dół.”
Liber feat Natalia Szroeder – Nie patrzę w dół
Od sierpnia zaczynam praktyki w PGE Skrze
Bełchatów. Jest dopiero końcówka marca, ale to napawa mnie optymizmem. Może poznam
wszystkich zawodników, a moje pomysły może będą kiedyś tam realizowane. Nawet
kilka razy rozmawiałam z Pawłem, który też tak jak ja będzie miał praktyki.
Okazał się być miłym, dowcipnym i koleżeńskim chłopakiem. Przyjeżdża po mnie i
Marlenę na zajęcia, bo jak się okazało jest też z Bełchatowa. Tylko, że z
drugiej części miasta i musi nadrabiać kilka kilometrów drogi. Zajęcia jak zajęcia,
bywają lepsze lub gorsze, ale wiedziałam, że marketing to nie jest taka prosta
sprawa. Gdyby nie ja to Marlena już dawno by poległa na tych studiach, ale
czego się nierobi dla przyjaciół. Dobrze, że przeważnie ćwiczenia są w parach,
lub prace zaliczeniowe piszemy i wysyłamy e-mailem do wykładowcy. Co się u mnie
wydarzyło przez te kilka dni. Zaczęłam wychodzić z domu. Z dziewczynami byłam dwa
razy w kinie na „Uniwersytecie Potwornym” i jakiejś bezsensownej komedii, której
nazwy nawet nie pamiętam, często wychodzimy razem na spacery, nawet udało im
się mnie namówić na sesje fotograficzną, którą robił mi Tomek, chłopak Marleny.
Wyszła fantastycznie, aż nie mogłam się nadziwić, że na tych zdjęciach jestem
ja, a Tomek przy okazji dostał piąteczkę z zaliczenia, a jego koledzy z roku
chcieli od niego numer telefonu do mnie, na szczęście im nie dał. Stwierdzili,
że jestem ładna i dziwią się dlaczego nie mam faceta. Wszyscy byli zadowoleni. Częściej
się uśmiecham., a to jest najważniejsze. Więcej czasu przebywam z Kubusiem. Kilka
razy przyszłam po niego do przedszkola. Bardzo się ucieszył. Moje małe prywatne
słoneczko. Nie wiem co on w sobie ma, ale gdy tylko go zobaczę uśmiecham się od
ucha do ucha, że aż mam widoczne dołeczki w policzkach. Bardzo go polubiłam. Ostatnio
nawet przepędził chłopaka, który chciał się ze mną umówić na kawę. Ochroniarz
nie ma co, chociaż ma tylko trochę więcej niż metr wysokości. „Justyna jest już
zajęta, zresztą to nie twoje progi kolego, a na takie teksty możesz panią ze
spożywczaka poderwać”. Nie wiem skąd on takie teksty bierze. Czasami się
dziwię, że jest moją kopią. Takie teksty były u mnie na porządku dziennym, a
teraz trochę spuściłam z tonu. Gdyby tylko tata o tym wiedział, ale on nie musi
o wszystkim wiedzieć. To dla jego dobra. Taki nasz mały sekret. Lubimy razem
oglądać mecze. To znaczy na początku go zmuszałam przy okazji odrabiając
zaległości, ale z każdym meczem coraz bardziej polubił siatkówkę i wiedział o
co chodzi w grze. W ten weekend gramy mecz o 5 miejsce z Politechniką
Warszawską i razem udajemy się do ULA oglądać go. Mały nie może się już
doczekać, zresztą nie tylko on. Nawet bluzkę ma już kupioną żeby nie odstawać
od innych kibiców. Jak też zeszyt i długopis z logiem Skry. Boziu ja nawet nie
pamiętam kiedy byłam na meczu. Szkoda tylko, że chłopaki nie grają o pierwsze
miejsce. Wiem tylko tyle, że po zaciętych spotkaniach w ćwierćfinale przegrali
z Resovią 3-2. Nigdy nie lubiłam tego klubu. Za dobrzy byli. Po kilku rozmowach
z Anitą bo tak miała na imię mama Kubusia stwierdziłam, że nie jest taka zła
jak przypuszczałam. Lubię do niej przychodzić poplotkować, a przy okazji Kuba
ma się z kim pobawić lub pochwalić co robił w przedszkolu. Każdy na tym
skorzysta. Mi czas zleci, a dziecko się ucieszy. Dzisiaj z dziewczynami
umówiłam się na generalne porządki. Zbyt dużo czasu minęło, a ja dopiero teraz
jestem gotowa na wyrzucenie wszystkich rzeczy związanych z Michałem. Trochę
przez te dwa lata się uzbierało. Jeszcze przez niego będę musiała wydawać
pieniądze na wywóz śmieci, ale lepiej na to niż na poczcie, która wysłałaby mu
te paczki . Przez te kilka dni dotarło do mnie, że nie warto jest się na sobą
użalać. Nie był wart tego. Postanowiłam żyć tak jak wcześniej tylko, że bez
niego. Byłeś, nic nie znaczyłeś, nara. Powtarzam sobie te słowa na okrągło. Wzięłam
się za siebie, chodzę na terapię, pomału otwieram się do ludzi, staje się ufna,
jednak to co mnie spotkało niepozostanie dla mnie bez znaczenia. Gdyby nie
pomoc najbliższych nie poradziłabym sobie sama. Postanowiłam też, że jutro po
obiedzie pójdę przeprosić chłopaka, którego potrąciłam na schodach wybiegając z
hukiem z Michałowego mieszkania. Nie powinnam być dla niego taka nieuprzejma.
Przecież on niczego nie zrobił, tylko w tym samym czasie jak ja przebywał na
klatce schodowej i chciał dojść do swojego mieszkania. Tylko co ja mam mu
powiedzieć. Nie myślę o tym nawet. Zobaczymy, pożyjemy. Sprzątanie czas zacząć.
Worki przygotowane, tylko czekam na dziewczyny. We trzy nam szybko pójdzie.
Nawet Kubuś powiedział, że nam pomoże w podzięce za bilety w jednym z najlepszych
sektorów. Nie wie, że pieniądze na bilety dał nam tata. Jednak biedactwo się
rozchorowało i dostał ode mnie rozkaz na leżenie w łóżku bo inaczej nie
wyzdrowieje na mecz, a ja bez mojego prywatnego ochroniarza nie pójdę i z
autografów nici. Jedyna osoba, która mnie słucha. Słyszę dzwonek do drzwi i po
otwarciu witam się z dziewczynami. Zabieramy się jak najszybciej do roboty,
żeby mieć to z głowy. Wywalamy coraz więcej worków, a ja coraz bardziej jestem
zadowolona i szczęśliwa, że to zrobiłam. W końcu lepiej późno niż wcale. Uwinęłyśmy
się szybko, a teraz pochłaniamy mrożoną kawę z bitą śmietaną na wierzchu, od
której jesteśmy uzależnione przegryzając sernik z brzoskwiniami. Mama chyba
wiedziała czego nam trzeba. Oglądamy powtórkę meczu z Lotosem. Szybko, gładko i
bez przeszkód uporaliśmy się z rywalem. Później trochę poplotkowaliśmy jak to
mieliśmy w zwyczaju, chociaż trochę to mało powiedziane. No co musieliśmy
obmówić moją nową sąsiadkę. Mieszka już około miesiąc. Na oko wyglądała na 40
lat, a ponoć miała tylko 33. Pusta, wytapetowana dziewucha. Zapomniałam o
solarium, w którym przesiaduje 2/3 doby. Przezwaliśmy ją solara bo tak naprawdę
nawet nie wiedzieliśmy jak ma na imię i wcale nas to nie interesowało. Uważała
się jako miss świata, chociaż nie wiem co w niej widzi ten jej men. Ani to
piękne, ani mądre. Nawet przy ludziach nie umie się zachować. Pustak. Chyba, że
tylko chodzi o sex, to ja już nie mam pytań. Było kilka minut po 22 jak dziewczyny
zaczęły zbierać się do wyjścia. Monika jutro musi zjawić się w szkole, a
Marlena w firmie. Dziękuje jej rodzicom, że zamiast zajmować się finansami
firmy siedziała ze mną słuchając mojego szlochania w poduszkę. Oczywiście był
tekst, że mam nie płakać, że wszystko będzie dobrze i tym podobne. Czasami ta ich
nadopiekuńczość mnie przerażała. Po szybkim prysznicu i odczytaniu wiadomości
od dziewczyn, że są już w domu poszłam spać. Tak naprawdę to od kilku dni nie
śnią mi się żadne koszmary i mogę zasnąć bez problemu. Już pomału nie pamiętam
kiedy ostatnio płakałam. Rano wstałam wypoczęta, zrobiłam sobie śniadanie,
które jak zwykle składało się z jogurtu z płatkami kukurydzianymi. Jedząc mieląc
papkę w buzi razy tysiąc kończę swoje wykwintne śniadanie. Ubrałam długie
spodnie, dość gruby golfik, kurtkę i udałam się do supermarketu niedaleko
naszego domu. Przy okazji spotkałam solare i nie byłam zadowolona z jej obecności
w sklepie. Uśmiechnęłam się do niej sztucznie jak tylko potrafiłam i poszłam do
działu z czekoladami i tego typu słodkościami, żeby tylko stracić ją z oczu, a
przy okazji kupiłam dużą czekoladę milkę, którą uwielbiałam dla tego chłopaka w
ramach przeprosin za moje zachowanie. Głupi to ma szczęście - pomyślałam. Kupując
potrzebne rzeczy do przygotowania obiadu, ruszyłam w powrotną stronę. Na obiad sobie
zrobię spaghetti carbonara, które wcześniej zjem niż to się wydaje. Uwielbiam
je. Po skończeniu obiadu odświeżyłam się, moje długie włosy wyprostowałam, a na
siebie założyłam czarne rurki i prześwitującą bluzkę z dekoltem i czarne
szpilki. Trochę pomalowałam rzęsy, a usta pociągnęłam błyszczykiem, spakowałam czekoladę
i byłam gotowa do wyjścia. Oczywiście jak to ja musiałam kilka razy wejść do
domu co chwilę o czymś zapominając. Ruszyłam
w stronę przystanku, wsiadając do autobusu numer 14 i kasując bilet myślałam co
mam mu powiedzieć i jak on w ogóle zareaguje na mój widok. Raz kozie śmierć. Wysiadam
i dochodzę do bloku. Przez chwilę miałam ochotę stamtąd uciec. Jednak coś mnie
paraliżuje. Wchodzę do bloku. Dobrze, że jeszcze pamiętam jaki był kod. Po raz
pierwszy mój związek z Michałem się do czegoś przydał. Podeszłam do windy,
która dzisiaj działała. Nacisnęłam przycisk numer 5 po czym ruszyła. Szybko
dostałam się na piąte piętro. Były tam dwie pary drzwi. Nie wiedziałam, pod
którym numerem mieszka więc zapukałam do tych naprzeciwko windy. Otworzyła mi
starsza schorowana pani. Spytałam się jej czy na tym piętrze mieszka dość wysoki
chłopak. Pokiwała głową twierdząco i pokazała ręką gdzie mam się udać. Podziękowałam
i z uśmiechem ruszyłam w kierunku, który pokazała mi ta kobieta. Trzy razy ciężko
złapałam powietrze i zadzwoniłam dzwonkiem do jego drzwi. Po kilku sekundach
się otworzyły. Nie przypuszczałam, że spotkam go w czerwonych bokserkach i przy
okazji ziewającego. Chyba go obudziłam. Moje wyczucie czasu mnie powala. Jednak
jak już się powiedziało a to trzeba powiedzieć b. Wyciągnęłam z torebki czekoladę
i powiedziałam, że to w ramach przeprosin za to co zrobiłam w styczniu. Jednak
on nic nie pamiętał, albo udawał. Zaprosił mnie do mieszkania informując wcześniej,
że nie spodziewał się gości i nie posprzątał. Nie zraziło mnie to. Byłam
przygotowana na najgorsze. Niebyło, aż tak źle. Czasami ja gorzej miałam w
pokoju. Kazał mi się rozgościć, a on w tym czasie ogarnie się do stanu, w
którym może się pokazać. Ma na imię Bartek. Rozmawialiśmy dość długo, nawet nie
wiedziałam kiedy ten czas szybko minął. Jakbyśmy znali się już długo. Tak jak
ja lubi siatkówkę. Nie pytał się co wtedy się stało. Może to i dobrze.
Odprowadził mnie do domu po czym wymieniliśmy się numerami telefonów. Obiecał,
że jak tylko dojdzie do domu to napisze do mnie żebym się nie zamartwiała. Miałam
nadzieję, że nie zapomni. Otworzyłam drzwi od domu wzięłam szybki prysznic i
jak najszybciej udałam się do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
***
No to jak już obiecałam to jestem. Bezsensowna trójeczka leci. Mam tylko do was prośbę. Jeśli przeczytaliście chociaż jedno słowo to zostawcie jakiś ślad po sobie.
Przez ten zlot jestem tak w tyle, że masakra. Justberrry twoje dzieło było czytane na Hali Energii bo przez to wszystko nawet nie wiedziałam, że to była sobota, ale lepej późno niż wcale. Ponoć jest jakaś nowa reklama z Kurkiem, a ja jej nie widziałam :( Trzy dni prawie bez internetu i się nic nie wie.
Poznałam bardzo fajnych ludzi, z niektórymi napewno będę utrzymywać kontakt. Niektórzy nawet mieszkają niedaleko mnie więc jest szansa na spotkania. Zobaczyć zawodników uczucie bezcenne. Nie potrafię tego wyrazić słowami. Postanowiłam nie hotkować, ale jak ich zobaczyłam to miałam oczy jak pięciozłotówki :) Było cudownie :)
Wiem, że czytacie to badziewie u góry i wcale nie chodzi mi o komentarz odautorski, a ja w tym czasie sobie chrapie :) Postaram się jak najszybciej odrobić zaległości na waszych blogach :) Tych co dzisiaj muszą się zmierzyć ze szkołą podziwiam. Dobrze, że ja akurat skończyłam szkołę :)
Pozdrawiam :)
***
No to jak już obiecałam to jestem. Bezsensowna trójeczka leci. Mam tylko do was prośbę. Jeśli przeczytaliście chociaż jedno słowo to zostawcie jakiś ślad po sobie.
Przez ten zlot jestem tak w tyle, że masakra. Justberrry twoje dzieło było czytane na Hali Energii bo przez to wszystko nawet nie wiedziałam, że to była sobota, ale lepej późno niż wcale. Ponoć jest jakaś nowa reklama z Kurkiem, a ja jej nie widziałam :( Trzy dni prawie bez internetu i się nic nie wie.
Poznałam bardzo fajnych ludzi, z niektórymi napewno będę utrzymywać kontakt. Niektórzy nawet mieszkają niedaleko mnie więc jest szansa na spotkania. Zobaczyć zawodników uczucie bezcenne. Nie potrafię tego wyrazić słowami. Postanowiłam nie hotkować, ale jak ich zobaczyłam to miałam oczy jak pięciozłotówki :) Było cudownie :)
Wiem, że czytacie to badziewie u góry i wcale nie chodzi mi o komentarz odautorski, a ja w tym czasie sobie chrapie :) Postaram się jak najszybciej odrobić zaległości na waszych blogach :) Tych co dzisiaj muszą się zmierzyć ze szkołą podziwiam. Dobrze, że ja akurat skończyłam szkołę :)
Pozdrawiam :)
Przeczytałam choć jedno słowo. :) I ślad zostawiam. :)
OdpowiedzUsuń