poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział III

„Idź, i nie daj się złamać
Już nigdy nie przestawaj, idź
Bądź niepokonana,
Utkana dla nas cienka nić,
Po której stąpamy,
Pod nami przeciwności tłum.
Idź dalej przed siebie
I nie spoglądaj w dół.”

Liber feat Natalia Szroeder – Nie patrzę w dół

Od sierpnia zaczynam praktyki w PGE Skrze Bełchatów. Jest dopiero końcówka marca, ale to napawa mnie optymizmem. Może poznam wszystkich zawodników, a moje pomysły może będą kiedyś tam realizowane. Nawet kilka razy rozmawiałam z Pawłem, który też tak jak ja będzie miał praktyki. Okazał się być miłym, dowcipnym i koleżeńskim chłopakiem. Przyjeżdża po mnie i Marlenę na zajęcia, bo jak się okazało jest też z Bełchatowa. Tylko, że z drugiej części miasta i musi nadrabiać kilka kilometrów drogi. Zajęcia jak zajęcia, bywają lepsze lub gorsze, ale wiedziałam, że marketing to nie jest taka prosta sprawa. Gdyby nie ja to Marlena już dawno by poległa na tych studiach, ale czego się nierobi dla przyjaciół. Dobrze, że przeważnie ćwiczenia są w parach, lub prace zaliczeniowe piszemy i wysyłamy e-mailem do wykładowcy. Co się u mnie wydarzyło przez te kilka dni. Zaczęłam wychodzić z domu. Z dziewczynami byłam dwa razy w kinie na „Uniwersytecie Potwornym” i jakiejś bezsensownej komedii, której nazwy nawet nie pamiętam, często wychodzimy razem na spacery, nawet udało im się mnie namówić na sesje fotograficzną, którą robił mi Tomek, chłopak Marleny. Wyszła fantastycznie, aż nie mogłam się nadziwić, że na tych zdjęciach jestem ja, a Tomek przy okazji dostał piąteczkę z zaliczenia, a jego koledzy z roku chcieli od niego numer telefonu do mnie, na szczęście im nie dał. Stwierdzili, że jestem ładna i dziwią się dlaczego nie mam faceta. Wszyscy byli zadowoleni. Częściej się uśmiecham., a to jest najważniejsze. Więcej czasu przebywam z Kubusiem. Kilka razy przyszłam po niego do przedszkola. Bardzo się ucieszył. Moje małe prywatne słoneczko. Nie wiem co on w sobie ma, ale gdy tylko go zobaczę uśmiecham się od ucha do ucha, że aż mam widoczne dołeczki w policzkach. Bardzo go polubiłam. Ostatnio nawet przepędził chłopaka, który chciał się ze mną umówić na kawę. Ochroniarz nie ma co, chociaż ma tylko trochę więcej niż metr wysokości. „Justyna jest już zajęta, zresztą to nie twoje progi kolego, a na takie teksty możesz panią ze spożywczaka poderwać”. Nie wiem skąd on takie teksty bierze. Czasami się dziwię, że jest moją kopią. Takie teksty były u mnie na porządku dziennym, a teraz trochę spuściłam z tonu. Gdyby tylko tata o tym wiedział, ale on nie musi o wszystkim wiedzieć. To dla jego dobra. Taki nasz mały sekret. Lubimy razem oglądać mecze. To znaczy na początku go zmuszałam przy okazji odrabiając zaległości, ale z każdym meczem coraz bardziej polubił siatkówkę i wiedział o co chodzi w grze. W ten weekend gramy mecz o 5 miejsce z Politechniką Warszawską i razem udajemy się do ULA oglądać go. Mały nie może się już doczekać, zresztą nie tylko on. Nawet bluzkę ma już kupioną żeby nie odstawać od innych kibiców. Jak też zeszyt i długopis z logiem Skry. Boziu ja nawet nie pamiętam kiedy byłam na meczu. Szkoda tylko, że chłopaki nie grają o pierwsze miejsce. Wiem tylko tyle, że po zaciętych spotkaniach w ćwierćfinale przegrali z Resovią 3-2. Nigdy nie lubiłam tego klubu. Za dobrzy byli. Po kilku rozmowach z Anitą bo tak miała na imię mama Kubusia stwierdziłam, że nie jest taka zła jak przypuszczałam. Lubię do niej przychodzić poplotkować, a przy okazji Kuba ma się z kim pobawić lub pochwalić co robił w przedszkolu. Każdy na tym skorzysta. Mi czas zleci, a dziecko się ucieszy. Dzisiaj z dziewczynami umówiłam się na generalne porządki. Zbyt dużo czasu minęło, a ja dopiero teraz jestem gotowa na wyrzucenie wszystkich rzeczy związanych z Michałem. Trochę przez te dwa lata się uzbierało. Jeszcze przez niego będę musiała wydawać pieniądze na wywóz śmieci, ale lepiej na to niż na poczcie, która wysłałaby mu te paczki . Przez te kilka dni dotarło do mnie, że nie warto jest się na sobą użalać. Nie był wart tego. Postanowiłam żyć tak jak wcześniej tylko, że bez niego. Byłeś, nic nie znaczyłeś, nara. Powtarzam sobie te słowa na okrągło. Wzięłam się za siebie, chodzę na terapię, pomału otwieram się do ludzi, staje się ufna, jednak to co mnie spotkało niepozostanie dla mnie bez znaczenia. Gdyby nie pomoc najbliższych nie poradziłabym sobie sama. Postanowiłam też, że jutro po obiedzie pójdę przeprosić chłopaka, którego potrąciłam na schodach wybiegając z hukiem z Michałowego mieszkania. Nie powinnam być dla niego taka nieuprzejma. Przecież on niczego nie zrobił, tylko w tym samym czasie jak ja przebywał na klatce schodowej i chciał dojść do swojego mieszkania. Tylko co ja mam mu powiedzieć. Nie myślę o tym nawet. Zobaczymy, pożyjemy. Sprzątanie czas zacząć. Worki przygotowane, tylko czekam na dziewczyny. We trzy nam szybko pójdzie. Nawet Kubuś powiedział, że nam pomoże w podzięce za bilety w jednym z najlepszych sektorów. Nie wie, że pieniądze na bilety dał nam tata. Jednak biedactwo się rozchorowało i dostał ode mnie rozkaz na leżenie w łóżku bo inaczej nie wyzdrowieje na mecz, a ja bez mojego prywatnego ochroniarza nie pójdę i z autografów nici. Jedyna osoba, która mnie słucha. Słyszę dzwonek do drzwi i po otwarciu witam się z dziewczynami. Zabieramy się jak najszybciej do roboty, żeby mieć to z głowy. Wywalamy coraz więcej worków, a ja coraz bardziej jestem zadowolona i szczęśliwa, że to zrobiłam. W końcu lepiej późno niż wcale. Uwinęłyśmy się szybko, a teraz pochłaniamy mrożoną kawę z bitą śmietaną na wierzchu, od której jesteśmy uzależnione przegryzając sernik z brzoskwiniami. Mama chyba wiedziała czego nam trzeba. Oglądamy powtórkę meczu z Lotosem. Szybko, gładko i bez przeszkód uporaliśmy się z rywalem. Później trochę poplotkowaliśmy jak to mieliśmy w zwyczaju, chociaż trochę to mało powiedziane. No co musieliśmy obmówić moją nową sąsiadkę. Mieszka już około miesiąc. Na oko wyglądała na 40 lat, a ponoć miała tylko 33. Pusta, wytapetowana dziewucha. Zapomniałam o solarium, w którym przesiaduje 2/3 doby. Przezwaliśmy ją solara bo tak naprawdę nawet nie wiedzieliśmy jak ma na imię i wcale nas to nie interesowało. Uważała się jako miss świata, chociaż nie wiem co w niej widzi ten jej men. Ani to piękne, ani mądre. Nawet przy ludziach nie umie się zachować. Pustak. Chyba, że tylko chodzi o sex, to ja już nie mam pytań. Było kilka minut po 22 jak dziewczyny zaczęły zbierać się do wyjścia. Monika jutro musi zjawić się w szkole, a Marlena w firmie. Dziękuje jej rodzicom, że zamiast zajmować się finansami firmy siedziała ze mną słuchając mojego szlochania w poduszkę. Oczywiście był tekst, że mam nie płakać, że wszystko będzie dobrze i tym podobne. Czasami ta ich nadopiekuńczość mnie przerażała. Po szybkim prysznicu i odczytaniu wiadomości od dziewczyn, że są już w domu poszłam spać. Tak naprawdę to od kilku dni nie śnią mi się żadne koszmary i mogę zasnąć bez problemu. Już pomału nie pamiętam kiedy ostatnio płakałam. Rano wstałam wypoczęta, zrobiłam sobie śniadanie, które jak zwykle składało się z jogurtu z płatkami kukurydzianymi. Jedząc mieląc papkę w buzi razy tysiąc kończę swoje wykwintne śniadanie. Ubrałam długie spodnie, dość gruby golfik, kurtkę i udałam się do supermarketu niedaleko naszego domu. Przy okazji spotkałam solare i nie byłam zadowolona z jej obecności w sklepie. Uśmiechnęłam się do niej sztucznie jak tylko potrafiłam i poszłam do działu z czekoladami i tego typu słodkościami, żeby tylko stracić ją z oczu, a przy okazji kupiłam dużą czekoladę milkę, którą uwielbiałam dla tego chłopaka w ramach przeprosin za moje zachowanie. Głupi to ma szczęście - pomyślałam. Kupując potrzebne rzeczy do przygotowania obiadu, ruszyłam w powrotną stronę. Na obiad sobie zrobię spaghetti carbonara, które wcześniej zjem niż to się wydaje. Uwielbiam je. Po skończeniu obiadu odświeżyłam się, moje długie włosy wyprostowałam, a na siebie założyłam czarne rurki i prześwitującą bluzkę z dekoltem i czarne szpilki. Trochę pomalowałam rzęsy, a usta pociągnęłam błyszczykiem, spakowałam czekoladę i byłam gotowa do wyjścia. Oczywiście jak to ja musiałam kilka razy wejść do domu co chwilę o czymś zapominając.  Ruszyłam w stronę przystanku, wsiadając do autobusu numer 14 i kasując bilet myślałam co mam mu powiedzieć i jak on w ogóle zareaguje na mój widok. Raz kozie śmierć. Wysiadam i dochodzę do bloku. Przez chwilę miałam ochotę stamtąd uciec. Jednak coś mnie paraliżuje. Wchodzę do bloku. Dobrze, że jeszcze pamiętam jaki był kod. Po raz pierwszy mój związek z Michałem się do czegoś przydał. Podeszłam do windy, która dzisiaj działała. Nacisnęłam przycisk numer 5 po czym ruszyła. Szybko dostałam się na piąte piętro. Były tam dwie pary drzwi. Nie wiedziałam, pod którym numerem mieszka więc zapukałam do tych naprzeciwko windy. Otworzyła mi starsza schorowana pani. Spytałam się jej czy na tym piętrze mieszka dość wysoki chłopak. Pokiwała głową twierdząco i pokazała ręką gdzie mam się udać. Podziękowałam i z uśmiechem ruszyłam w kierunku, który pokazała mi ta kobieta. Trzy razy ciężko złapałam powietrze i zadzwoniłam dzwonkiem do jego drzwi. Po kilku sekundach się otworzyły. Nie przypuszczałam, że spotkam go w czerwonych bokserkach i przy okazji ziewającego. Chyba go obudziłam. Moje wyczucie czasu mnie powala. Jednak jak już się powiedziało a to trzeba powiedzieć b. Wyciągnęłam z torebki czekoladę i powiedziałam, że to w ramach przeprosin za to co zrobiłam w styczniu. Jednak on nic nie pamiętał, albo udawał. Zaprosił mnie do mieszkania informując wcześniej, że nie spodziewał się gości i nie posprzątał. Nie zraziło mnie to. Byłam przygotowana na najgorsze. Niebyło, aż tak źle. Czasami ja gorzej miałam w pokoju. Kazał mi się rozgościć, a on w tym czasie ogarnie się do stanu, w którym może się pokazać. Ma na imię Bartek. Rozmawialiśmy dość długo, nawet nie wiedziałam kiedy ten czas szybko minął. Jakbyśmy znali się już długo. Tak jak ja lubi siatkówkę. Nie pytał się co wtedy się stało. Może to i dobrze. Odprowadził mnie do domu po czym wymieniliśmy się numerami telefonów. Obiecał, że jak tylko dojdzie do domu to napisze do mnie żebym się nie zamartwiała. Miałam nadzieję, że nie zapomni. Otworzyłam drzwi od domu wzięłam szybki prysznic i jak najszybciej udałam się do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

***

No to jak już obiecałam to jestem. Bezsensowna trójeczka leci. Mam tylko do was prośbę. Jeśli przeczytaliście chociaż jedno słowo to zostawcie jakiś ślad po sobie.
Przez ten zlot jestem tak w tyle, że masakra. Justberrry twoje dzieło było czytane na Hali Energii bo przez to wszystko nawet nie wiedziałam, że to była sobota, ale lepej późno niż wcale. Ponoć jest jakaś nowa reklama z Kurkiem, a ja jej nie widziałam :( Trzy dni prawie bez internetu i się nic nie wie.
Poznałam bardzo fajnych ludzi, z niektórymi napewno będę utrzymywać kontakt. Niektórzy nawet mieszkają niedaleko mnie więc jest szansa na spotkania. Zobaczyć zawodników uczucie bezcenne. Nie potrafię tego wyrazić słowami. Postanowiłam nie hotkować, ale jak ich zobaczyłam to miałam oczy jak pięciozłotówki :) Było cudownie :)
Wiem, że czytacie to badziewie u góry i wcale nie chodzi mi o komentarz odautorski, a ja w tym czasie sobie chrapie :) Postaram się jak najszybciej odrobić zaległości na waszych blogach :) Tych co dzisiaj muszą się zmierzyć ze szkołą podziwiam. Dobrze, że ja akurat skończyłam szkołę :)
Pozdrawiam :)

1 komentarz: