„Możesz podpowiadać mi
Może jeszcze nie wiem nic
Po prostu to czuje
Pasujesz
Dziś mogę to powiedzieć!”
Może jeszcze nie wiem nic
Po prostu to czuje
Pasujesz
Dziś mogę to powiedzieć!”
Kamila –
Pasujesz
Od tego wydarzenia minęło kilka dni. Maciek ciągle do mnie
dzwonił, pisał, stał przed moim domem w wielkimi bukietami róż. Mama zaczęła
się wszystkiego domyślać. Może to i dobrze, że nie będę musiała jej to
powiedzieć. Nie chciałam się z nim widzieć. Niemiałam ochoty. Niemiałam na to
siły. Zamiast siedzieć z rodzicami i znajomymi we Wrocławiu, odpoczywać przed
zgrupowaniem, uczyć się do matury to on ostatnie dni przed Spałą siedzi tu
zamiast z bliskimi, których widzi tylko kilka razy w roku. Zależy mu na mnie i
to bardzo, ale ja nie jestem tą, którą powinien pokochać. Co ja mogę mu
zaoferować? Niech sobie znajdzie w swoim wieku, inteligentną, ładną dziewczynę.
Każda będzie lepsza ode mnie i każda by go chciałaby mieć go za chłopaka.
Dlaczego on się we mnie zakochał? Dałam mu jakieś sygnały. Mogłam w ogóle nie
przychodzić na te pożegnania sezonu. Mogłam się z nim nie spotykać. Mogłam nie
przyjść na ten cholerny mecz. Nic by się niestało, a tak. Wybiegłam z łzami w
oczach, prawie potykając się o nierówny chodnik przed restauracją, a za mną
połowa siatkarzy i ich połówek. Co im miałam powiedzieć? Wiecie co? Maciek się
we mnie zakochał. Powiedział mi to. Skłamałam. Powiedziałam, że zadzwoniła
mama, że złamała nogę i jest w szpitalu. Musiałam ich dość dobrze wkręcić bo
sami zadzwonili po taksówkę, która niby miała mnie odwieźć do szpitala. Tylko
nie Olce. Jakoś tak nie zachowywała się jak tamci. Może przez to, że najmniej
wypiła. Chyba mnie wyczuła. Czasami warto udawać. Miałam tylko nadzieję, że
Maciek nie powie im prawdy. Zaczęłoby się dalsze swatanie. Nieważne chciałam
być jak najszybciej w domu. Taksówka przyjechała pożegnałam się z wszystkimi,
kazali mi napisać jak się cos więcej dowiem i odjechałam. Teraz mogę się wypłakać.
Kierowca jakby wiedział, że poszło o chłopaka. Pocieszał mnie, że nie warto
płakać przez jakiegoś dupka. Tym razem było inaczej. To ja go skrzywdziłam.
Justyna co ty tak namotałaś. Teraz musisz to odkręcić. Naważyłaś piwa to teraz
musisz je wypić. Tylko to nie będzie takie łatwe jak się wszystkim wydaje. Z płaczu
wyrwał mnie dźwięk telefonu. To była Olka.
„Nie wiem co się pomiędzy wami stało, ale Maciek pije
jednego za drugim. Chłopacy nawet na niego krzyczą bo ledwie co stoi na nogach.
Zaczyna coś majaczyć, że gdy jest pięknie musi wszystko zjebać. Musimy poważnie
porozmawiać. Ja tak szybko jak reszta nie odpuszczę. Olka. P.S. Mam nadzieję,
że wygrałam zakład J ”
Ta tylko o zakładzie. Nie wygrała go. Nie mogę być z
Maćkiem. Ten związek nie ma przyszłości. To chyba za szybko się dzieje. Nie
odpisałam bo nawet nie wiedziałam co jej napisać. Powiedzieć jej prawdę. Wiem,
że nikomu nie powie, ale z drugiej strony to co się wydarzyło nie powinno się
zdarzyć. Tak bardzo wszyscy mnie ostrzegali, a ja głupia ciągnęłam to dalej.
Rozkochać, rozczulić, a potem zostawić. Nigdy to niebyło w moim stylu. Dlaczego
zawsze ja muszę mieć takie problemy. Wiedziałam, że Olka nie odpuści. Lepiej to
mieć za sobą. Umówiliśmy się w kawiarni koło hali, w tej samej co po raz
pierwszy umówiłam się na kawę z Maćkiem. Przyszłam trochę wcześniej, chciałam
przemyśleć kilka spraw, wiedziałam, że chłopacy są w Spale więc nikt nie będzie
nam przeszkadzał, że nikogo przypadkiem nie spotkam. Mogłam wreszcie powiedzieć
wszystko co mi leży na sercu. Nie czekając na Olę zamówiłam po dwie duże kawy i
po kawałku szarlotki. To były najgorsze chwile w moim życiu, musiałam przyznać
się przed sobą. Denerwowałam się. Powinna już być. Pełna obaw zadzwoniłam do
niej. Jak się później okazało miała pewien mały problem z Renką Karola. Tak o
tej samej mówimy. Ochlapywacz ludzi. Dobrze, że Karol nie wie jak ja o niej
mówię bo by się do mnie nie odezwał do końca życia i z kim bym sobie robiła focie
z rąsi z samojebką. Po kilku minutach dotarła cała zdyszana do kawiarni. Przywitałam
się z Olą. Wiedziałam, że to niej jest łatwe, prosiłam ją żeby mnie wysłuchała,
a dopiero potem zadawała pytania. Opowiedziałam jej o wszystkim. O dzieciństwie,
o tym jak kochałam siatkówkę. o Michale,
o depresji, o praktykach, które mam rozpocząć od sierpnia w Skrze. Wiedziałam,
że mogę na nią liczyć. Mimo, że znaliśmy się tak krótko. Myślałam, że najgorsze
mam już za sobą. Myliłam się. Z Maćkiem myślałam, że nic nas nie łączy.
Pomyliłam się. Zaangażował się, a ja nie potrafiłam odwzajemnić uczuć. Dziwnie
się z tym czułam. Lubiłam z nim przebywać, ale nie kochałam go, zresztą tak mi
się wydawało. Czy to prawda? Sama nie wiem. Trochę tęsknie za nim. Brakuje mi
go. Pamiętam, że zawsze mogłam na niego liczyć. Przy nim częściej się
uśmiechałam. Traktowałam go jako kumpla, a on mnie tak nie traktował.
W kawiarni rozmawiałam z Justyną. Zanim doszłam minęło
trochę czasu. Ostatni raz wsiadłam do auta Karola. Ten rzęch nawet nie potrafi
współpracować. Zawsze tak robi jak się człowiek spieszy. Nie mam zielonego pojęcia
jak Karol może jeździć takim gratem. Wypiliśmy kawę po czym zaczęłam się
dobierać do kawałka szarlotki. Justyna zaczęła opowiadać historię swojego życia.
Tego co się dowiedziałam zwaliło mnie z nóg. Wszystkiego bym się spodziewała,
ale nie tego. Gdy zaczęła mówić o swoim dzieciństwie, o tym co jej ojciec
zrobił, jak wyzywał ją od najgorszych jakich tylko można, o tym ile przez niego
przeszła, o chorobie miałam łzy w oczach. Próbowałam żeby tego nie zobaczyła. Nie
dziwię się jej, że tak postąpiła gdy Maciek wyznał jej miłość, ja na jej miejscu
zrobiłabym to samo. Taka młoda istotka, a tak już w życiu wycierpiała. Gdy
szłam na spotkanie chciałam żeby na spokojnie pogadała z Maćkiem, wszystko
sobie wyjaśnili, a teraz sama nie wiem co mam zrobić. Nie wiem co mam jej
powiedzieć. Bardzo bym chciała jej pomóc. Lecz nie potrafię. Jestem zła na samą
siebie. Nawet najbardziej mocny przytulasek nie zmieni tego co się wydarzyło.
Czekała na to. aż coś powiem, jednak ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Emocje
jednak dały o sobie znak. Obydwie razem płakaliśmy. Zamówiliśmy po serniku
praktycznie nie odzywając się do siebie. Będzie dobrze, nie martw się. Tak na
pewno. Zapłaciliśmy rachunek po czym odprowadziłam ją do domu, a sama później
zamówiłam taksówkę. Milczeliśmy. Każda z nas nie wiedziała co powiedzieć.
Miałam normalne dzieciństwo, wiadomo były lepsze i gorsze dni, nigdy nie byłam
tak szczęśliwa jak z Karolem więc co ja miałam jej powiedzieć. W związku są
lepsze i gorsze chwile, ale daliśmy radę. Byłam z tym wariatem szczęśliwa. Jak coś
zaczyna się burzyć, to zaraz cały świat. Wszystko co siebie ubudujesz. Nie chciałam
rozmawiać z Maćkiem. Oni sami powinni to sobie wytłumaczyć. Cieszyłam się, że
będzie miała praktyki w Skrze. Należą się jej, bardzo się starała. Tylko jest
problem o jak szczerze nie porozmawia z Maćkiem będzie kłopotliwa sytuacja. Obiecałam,
że nie powiem nic chłopakom bo by nie dali spokoju, ani Justynie ani Maćkowi.
To jest ich życie są dorośli i wiedzą co robią.
Jestem od kilku dni w Spale. Nic mi nie wychodzi. Gdy
atakuje to albo mnie blokują albo trafiam w siatkę, antenkę lub aut. Trener Nawrocki
się na mnie wydziera i ma racje. Jeśli nie zacznę normalnie grać to o pierwszej
szóstce mogę tylko pomarzyć. Pracowałem na to całe życie, a teraz wszystko mogę
zmarnować. Cały czas myślę o Justynie. Bardzo za nią tęsknie. Jest inna niż
każda dziewczyna. Lubiłem gdy się uśmiechała. Gdy była blisko mnie. Lubiłem z
nią przebywać. Ma piękne zielone oczy, w które mógłbym patrzeć całe dnie. Kochałem
ją i kocham mimo, że ona nie odwzajemnia moich uczuć. Dała mi kosza, a ja będę
się dalej o nią starał. Za bardzo mi na niej zależy. Koledzy się ze mnie
nabijają, że jakaś lalunia zawróciła mi w głowie. Ona była inna niż wszystkie.
Była sobą. Dla ludzi nie zmieniała się, nie jak inne z którymi wcześniej byłem.
Im tylko zależało na sławie i o tym, że będą na pudelku czy tego typu stronach
internetowych. Nie zwracałem uwagi na ich docinki. Czasami się dziwię, że mają
po dziewiętnaście lat, a zachowują się jak dzieci. Jeszcze walk na poduszek by
zabrakło. Często przebywam z Karolem i Pawłem. Może oni coś wiedzą co się
dzieje u Justyny. Wprost nie pytam się ich, czekam aż może oni sami powiedzą. Chcą
się dowiedzieć co się wtedy stało. Dlaczego tak szybko wybiegła z imprezy bo jakoś
nie przekonała ich gadka o złamanej nodze. Jest to moja sprawa i Justyny. Wiem,
że nawet jakbym do niej napisał to i tak by nic do mnie nie napisała. Za dobrze
ją znam. Chciałbym z nią porozmawiać, pobyć trochę z nią, pomilczeć. Nigdy w życiu
się tak nie zakochałem.
***
Przepraszam, że mnie tak długo tu nie było. Niestety choroba nie wybiera. Bardziej cieknący nos. Chusteczki poproszę. Tak bywa. Jak się jest głupim i młodym. Jedyny plus jest taki, że mogę oglądać siatkówkę ile tylko chce. W końcu najmłodsza córka jest chora. Po raz pierwszy w życiu ciesze się, że jestem tą najmłodszą w rodzinie. Mój mózg przez te kilka dni niebył wstanie napisać choćby jednego sensownego zdania. Dzisiaj jakoś zebrałam w sobie siłę i napisałam to coś na górze. Ponoć postem się nazywa. Przepraszam za powtórzenia wyrazów, wątków w tym samym zdaniu jeśli są takie. Dziękuje za ponad 400 wyświetleń, za każdy komentarz bo on naprawdę motywuje. Komentujesz = Motywujesz. Do zobaczenia wkrótce. Prawdopodobnie za 2 dni o godzinie 16. Jakby była zmiana planów to was poinformuje przez twittera :) Pozdrawiam J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz