„To, co nam
było, co nam się zdarzyło.
Do ułożenia w głowie mam.
To nic nie znaczyło, bo to nie była miłość.
A wciąż mam nadzieję, i nowy plan.”
Do ułożenia w głowie mam.
To nic nie znaczyło, bo to nie była miłość.
A wciąż mam nadzieję, i nowy plan.”
Red Lips – To
co nam było...
Mimo, że mam prawie dwadzieścia jeden lat w
moim życiu nigdy nie było różowo. Tata od dziecięcych lat znęcał się nade mną
psychicznie, choć nigdy mnie nie uderzył. Mama udawała, że tego nie widzi. Bała
się go. Bała się jego reakcji na przeciwstawienie się mu. Nie musiała nic mówić,
jej oczy same to okazywały. Widziałam jak kilka razy ją uderzył, a gdy prosiłam
go żeby tego nie robił, ubliżał mi. Dobrze, że nie pił. Awantury w naszym domu
praktycznie odbywały się codziennie. Jedynie w szkole czułam się bezpiecznie. Nie
musiałam słuchać krzyków dobiegających z sąsiedniego pokoju. Po kilku latach
rozwiedli się. Przed sądem udawał najlepszego męża i ojca. W rzeczywistości tak
niebyło. Mama już nie mogła z nim wytrzymać. Miała wszystkiego dosyć. Nie dziwię
się jej. Uciekliśmy od tyrana, bo tak mogę o nim powiedzieć. Mimo, że był moim
ojcem niemiałam do niego żadnego szacunku tak jak on do mnie. Nawet teraz. Marzyłam
o wspaniałym, kochającym mężu, gromadce dzieci, małym domku na wsi. Marzyłam o
dobrej pracy. Może ja za dużo chciałam. Za dużo marzyłam. Od kilkunastu dni walczę
z depresją. Depresja w tak młodym wieku? Tak. Łykam codziennie kilka
antydepresantów, ale to i tak nic nie daje. Czekam, aż usłyszę dzwonek do
drzwi, biegnę ile mam tylko sił w nogach, a w nich zobaczę go. Tak bardzo mi go
brakuje. Z dnia na dzień zamykam się bardziej w sobie. Z pokoju wychodzę tylko,
aby coś przekąsić, przebiegnąć kilka kilometrów uliczkami Bełchatowa zatrzymując
się na chwilę przy Hali gdzie odbywają się mecze miejscowej drużyny albo do
toalety. Kiedyś po zakończeniu mojej dość burzliwej i krótkiej kariery
sportowej ze znajomymi kochałam tam przychodzić, oglądać mecze i kibicować naszym.
W ULU było mi najlepiej, lubiłam tą atmosferę w trakcie meczu. Mogłabym tam
przebywać całe noce i dni. Nie miałam nawet czasu, żeby myśleć o tym co jest i co
było. Gdy wygrywali cieszyłam się jak głupia skacząc z radości razem z nimi, a
gdy przegrywali to i tak dla mnie byli najlepszą drużyną w pluslidze. Kibicem
się jest, a nie się bywa. Teraz już wszystko się zmieniło. Nie wychodzę na mecze,
rzadko wychodzę z domu. Nawet nie oglądam ich meczów w telewizji. Żałuje tego
bardzo. Przyjaciółki, rodzice, najbliżsi chcą mnie wyciągnąć z tego dołka. Nie
udaje im się. Zapisali mnie na wizytę u najlepszych psychologów. Wiem, że wizyty
u nich kosztują majątek. Bezskutecznie. Nie mogą mi pomóc. To wszystko siedzi w
mojej psychice. Muszę się odblokować. Tylko czy po tym co mnie w życiu spotkało
odblokuje się. Bardzo bym tego chciała. Naprawdę. Musze przestać o nim myśleć, wyrzucić
wszystkie zdjęcia, na których jesteśmy razem. Wszystko co jest z nim związane. Nie
potrafię. Kiedy chcę to zrobić bo wydaje mi się, że jestem na to gotowa, rozklejam
się jak bóbr. Płaczę przez to kilka dni i nie mogę dojść do siebie. Chciałabym zrobić
z tym porządek. Zapomnieć co było. Chyba nie jestem na to gotowa. Tylko ciekawe
kiedy będę. No pytam się kiedy. Już ponad dwa miesiące minęły od naszego
rozstania, a ja nie potrafię się pozbierać. Schudłam parę kilogramów, ale to
mnie akurat cieszy bo zawsze miałam kilkukilogramową nadwagę. Zawsze z tego
powodu w czasach szkolnych byłam dyskryminowana przez rówieśników, nawet tych co
wyglądali tak samo jak ja. Po prostu nabijali się ze mnie, wyśmiewali, ale gdy coś
potrzebowali to wiedzieli gdzie mieszkam lub gdzie mnie można spotkać po
szkole. Myślałam, że to mi pomoże. Myliłam się. Było jeszcze gorzej. Patrzyłam
w lustro i niedowierzałam, że przed nim stoję ja. Tak strasznie się zmieniłam.
Boże jak ja wyglądam, aż strach się pokazać ludzią. Oczy podkrążone, czerwone
od płaczu, blada na twarzy. Myślałam nawet o próbie samobójczej. Nawet złapałam
za żyletkę. Jednak nie zrobiłam tego. Szybko wrzuciłam ją do kosza, który stał
przy umywalce. Przed oczami miałam twarze zamartwionych rodziców, przyjaciółek,
które przychodzą codziennie próbując wyciągnąć mnie na mały shopping. Mały. Ta
jasne. Pamiętam jak to się przeważnie kończyło. Obładowane torbami z różnych
sieciówek wychodziliśmy z galerii, ledwie co dochodząc do domu. Cieszę się, że są
przy mnie, że próbują mnie pocieszyć. Lecz czasami naprawdę przesadzają. Wiem
boją się o mnie. Boją się żebym czasem nic do tego mojego głupiego łba nie przyszło.
Muszę się w końcu pozbierać. Będzie to strasznie trudne, ale mam dla kogo żyć. Mam
ich. Zamknęłam się przed światem, w którym jest mi bardzo dobrze, ale w życiu
trzeba będzie coś zmienić. Trzeba go otworzyć.
***
No to mamy prolog. Nawet jestem z niego zadowolona. W mojej głowie było dużo pomysłów i do końca nie wiem jak dalej ta historia się potoczy. Spróbuje jeszcze dzisiaj dodać EDIT przy poście bohaterowie, ale nie wiem czy mi się uda bo w końcu dzisiaj jest Piątek. Mój ukochany Piątunio. Jak ja za nim czekałam. Dziękuje za wszystkie wyświetlenia, dodanych do obserwowanych itp.
Do zobaczenia wkrótce :)
Pozdrawiam :)
Nie wiem, czy ja jestem nienormalna, ale uwielbiam takie problematyczne opowiadania i rozdziały.
OdpowiedzUsuńKupiłaś mnie tym. ;)
Cóż... lekkiego życia ta nasza bohaterka nie ma. Szkoda mi jej, bo dostała porządnego kopa od losu. Ale z każdego, nawet największego dołka da się wyjść, wiem to po swoich własnych doświadczeniach, bo i ja nie miałam kolorowo...
Ciekawe, co spowodowało tą depresję i kto pomoże jej z niej wybrnąć. Bo taka osoba na pewno się znajdzie. ;)
I jak ma na imię, bo tego chyba nam nie wyjawiłaś.
Do następnego :)
Tak jakoś lepiej mi się pisze takie rozdziały szczególnie o 5 rano :) Wyjawiłam w poście bohaterowie bo od kilku dni męcze się z założeniem zakładek takich jak ty masz przy swoich opowiadaniach jakoś z mizernym skutkiem :) Trochę techniki i człowiek się gubi :) Co dalej będzie nie mam pojęcia. Za dużo mam pomysłów :)
UsuńPozdrawiam
J.
P.S. Dzięki za komentarz :) Aż miło się czyta :)
Mi także się miło czytało, więc skomentowałam :)
UsuńA co do tych zakładek. W menu bloggera możesz wejść w ,,Układ'' i włączyć zakładkę ,,Strony''. Później jak wejdziesz w ,,Strony'' to możesz dodawać linki i podstrony :)
UsuńDziękuje za pomoc :)
Usuń